Witajcie kochani!
Ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu. Mam tyle pomysłów na posty, a nie mam kiedy pisać. :( Źle mi z tym.

Ale z drugiej strony sporo rzeczy ostatnio ukręciłam. Dziś moje diamentowe serum, z którego jestem bardzo zadowolona. Oto co potrzebujemy:
  • woda różana 34,5%
  • kwas hialuronowy 25%
  • kolagen i elastyna 3%
  • d-pantenol 3%
  • olej z krokosza barwierskiego 17,2%
  • olej z kiełków pszenicy 10,3%
  • olej z pestek wiśni 7%
  • konserwant FEOG
Z racji tego, że w serum brak emulgatora, w "fazie spoczynku" jest dwufazowe. Po zmieszaniu prezentuje się jak poniżej:




A teraz po kolei o właściwościach poszczególnych składników. 

Woda różna posiada właściwości tonujące i nawilżające. Polecana jest do cery wrażliwej, trądzikowej oraz szarej i zmęczonej. Kwas hialuronowy wpływa na odbudowę uszkodzonego naskórka, ma silne właściwości higroskopijne, łagodzące, nawilżające i przeciwstarzeniowe. Kolagen i elastyna nadają sprężystość i elastyczność, skóra staje się aksamitna w dotyku, a drobne ranki szybciej się goją. Olej z krokosza barwierskiego jest bogaty w kwasy linolowy, oleinowy i palmitynowy. Polecany jest dla cery tłustej i mieszanej z tendencją do stanów zapalnych. Świetnie się wchłania, choć nie pachnie niestety najpiękniej. Chyba gorszy w zapachu jest tylko olej arganowy i konopny. Olej z kiełków pszenicy to mieszanka kwasu linolowego, linolenowego i olejowego - dość zbliżony do oleju z krokosza. Polecany jest do cery dojrzałej. W związku z tym, że jest olejem dość tłustym polecam go jedynie do preparatów na noc. Jest on również olejem cechującym się największą zawartością witaminy E. Olej z pestek wiśni cenię z kolei nie tylko za cudowny zapach, ale przede wszystkim za sporą zawartość witaminy B17, która wykazuje niesamowite działanie antynowotworowe. Olej ten jest mało znany w kosmetyce, choć poprawia elastyczność naczyń krwionośnych przez co genialnie sprawdza się w preparatach dla cer naczynkowych. 

Jak widzicie, nie jest to "byleco". :-) Fajne, sprawdzone już wielokrotnie składniki, gwarantują zadowolenie. Jestem z niego dumna również z tego powodu, że serum niesamowicie pięknie prezentuje się na łazienkowej półeczce! Nie wiem co wolę bardziej - patrzeć czy używać! ;-) Na początku wspominałam, że jest to serum "diamentowe", a to za sprawą mieniących się niczym złoto kropli oleju po zmieszaniu. Starałam się to uchwycić aparatem - mam nadzieję, że to mi się udało:



Na koniec króciutko o wynikach rozdania - miniaturkę pudru wykańczającego z Kolorówki otrzymuje "Anna PoMężu". Gratuluję Aniu, czekaj na kontakt mailowy. 

Miłego tygodnia Kochani!
Ekoholistka


O tym,że warto polować na promocje wie każdy. Mnie parę miesięcy temu udało się upolować w sklepie BLISKO NATURY moje 2 ulubione masła - kakaowe i shea nierafinowane - w zawrotnej gramaturze 400 g i łącznej cenie 48 zł. 


We wrześniu z kolei kupiłam 50 ml oleju arganowego BIO za jedyną złotówkę! Wierzycie??? Zachęcam Was do odwiedzenia strony sklepu. Wystarczy kliknąć na obrazek poniżej. Jestem pewna, że znajdziecie tam coś ciekawego dla siebie.


Długo zastanawiałam się czy nie ukręcić olejowe masło do ciała z tak zacnych składników, ale ostatecznie padło na mocno nawilżający balsam o zapachu pomarańczy.

Oto czego potrzebujecie:

Faza olejowa 34%:
  • masło kakaowe - 7%
  • masło shea - 7%



  • olej arganowy - 10%
  • emulgator MGS - 3%
  • monostearynian glicerolu - 2%
  • kwas cetearylowy - 5%

Faza wodna 64%:
  • woda jakości farmaceutycznej - 52%
  • sorbitol - 5%
  • gliceryna - 7%
Faza C:
  • keratyna - 2%
  • konserwant FEOG (u mnie 8 kropli na każde 50 g kremu)
  • olejek eteryczny słodka pomarańcza - wedle uznania (u mnie 10 kropli na 50 g)


Wierzcie lub nie, ale jak ma się już sprawdzony przepis, wystarczy poświęcić 20 min i mamy wspaniały balsam, przy którym inne sklepowe specyfiki zwyczajnie się chowają!

Po uprzednim zdezynfekowaniu wszystkich akcesoriów, pojemników, mieszadeł (ja robię to Mikrozidem), zaczynam od podgrzania fazy wodnej w jednym naczyniu, a olejowej bez oleju arganowego w drugim. Gdy masła i emulgatory się rozpuszczą, przestaję podgrzewać fazę olejową i czekam około 30 sekund, po czym dolewam olej arganowy i całą fazę olejową wlewam do podgrzanej fazy wodnej i miksuję (spieniaczem do kawy lub mikserem). Po około minucie nasza mikstura zacznie przypominać krem, wtedy dodaję całą fazę C (FEOG można dodać bezpośrednio do fazy wodnej - są 2 szkoły) i dalej miksuję. Krem prezentuję się tak:


Chodź na zdjęciu wygląda na dość "lejący", po roztarciu konsystencją bardziej przypomina typowe masło do ciała. Zresztą tak duży skład procentowy fazy olejowej musi robić swoje. :-)


Masełko przepięknie pachnie, wspaniale nawilża i natłuszcza. Jest idealne na tą porę roku. Gwarantuję Wam, że użyte masła i olej arganowy działają cuda. Macie popękaną skórę dłoni, suche łydki czy pięty - nic lepszego nie znajdziecie.


Jednocześnie zapraszam do odwiedzenia sklepu Blisko Natury. W tej chwili widziałam fajne promocje na małe zestawy masełek. Ja już chyba wiem, co zażyczę sobie na prezent świąteczny... :-)

Ekoholistka


Witajcie!

Są blogi, na które się zagląda tylko raz, ale są też takie wciągające bez granic. Do takich należy blog Arsenic. Parę tygodni temu zapoczątkowała akcję "Czytamy składy" by uczulić ludzi na to co aplikują sobie na twarz. Odzew był niemały. Ja również wzięłam w nim udział i miałam to szczęście, że zostałam bardzo hojnie obdarowana przez Arsenic prezentem, o którym za chwilę. Akcja wciąż trwa i zachęcam by wziąć w niej udział - a nuż też coś wygracie? ;-) 

A teraz o produkcie z którym wiąże duże nadzieje. Arsenic przy wyborze prezentu pytała mnie czego brakuje w mojej kosmetyczce, a że walczę z tłustym czołem, wybrała dla mnie takie oto cudo. Zestaw poniżej można kupić w kapitalnym sklepie Kolorówka, gdzie do wyboru macie szereg pigmentów (pigmenty MAC się chowają), a także gotowe zestawy pielęgnacyjne i "kolorowe" do samodzielnego wykonania.



Jeżeli myślicie, że nie dacie rady - nic bardziej mylnego. To chyba jeden z łatwiejszych produktów do wykonania, bo wystarczy wymieszać wszystkie składniki w torebce strunowej i przesypać do pojemnika. 


Całość zajęła mi jedynie 10 minut, a ilość którą uzyskałam (całe 10 g!) pozwala zaspokoić moje potrzeby na ponad pół roku, o ile nie dłużej.


Zestaw który sprezentowała mi Arsenic obiecuje super matowienie i patrząc na skład (krzemionka, Ronasphere, puder perłowy) jestem przekonana, że ma spore szanse ujarzmić moją błyszczącą sferę T. Ilość jest nie do przerobienia więc postanowiłam podzielić się z jedną z Was próbką poniżej.


Jeżeli jesteście zainteresowane, oto warunki:
  • należy polubić stronę ECOHOLIST na Facebooku i udostępnić ten post;
  • w komentarzu proszę zostawić swój adres mailowy oraz nick pod jakim obserwujecie na facebooku.
Czas zgłoszeń do 14 listopada.

Ekoholistka




NowszeWpisy StarszeWpisy Strona główna