Znam ludzi, którzy całe życie nie smarują się wychodząc na słońce, ja do nich nie należę. Uważam, że koniecznością jest stosowanie jakiejkolwiek osłony przeciwsłonecznej, i nie ważne czy są to filtry chemiczne czy mineralne. Ja osobiście jestem za tymi drugimi. Filtry mineralne są bardziej stabilne od chemicznych, ale mają jedną poważną wadę – bielą skórę. Jeżeli komuś to nie przeszkadza, podaje Wam świetny krem przeciwsłoneczny z ochroną na poziomie SPF 20-25. Trudno to dokładnie ocenić, ale powiem Wam, że po 1,5 godziny ekspozycji w pełnym słońcu, nie było najmniejszego śladu zaczerwienienia. Krem powstał z myślą o mojej córeczce, ale i ja i mój mąż również testowaliśmy go na sobie.
W składzie znajdziemy:
17% (8,5g) tlenku cynku (u mnie zwykły, nie mikronizowany – ten drugi podobno mniej bieli)
34% (17g) masła shea
39% (19,5g) oleju z pestek malin
10% (5g) masła kakaowego
Parę kropli witaminy E i 3-5 kropli olejku ylang-ylang
Masła i oleje nabyłam w sklepie Blisko Natury, a tlenek cynku w Zielonym Klubie.
Jak działamy:
Po pierwsze dezynfekujemy wszystko co będzie miało kontakt z kremem. W jednej zlewce umieszczam masła, w drugiej tlenek cynku. Zlewkę z masłami podgrzewam w kąpieli wodnej.
Na stronie Blisko Natury przeczytamy, że olej z pestek malin ma zdolność pochłaniania promieniowania UV zbliżoną do tlenku cynku – odpowiadającą SPF 28-50, co czyni go dobrym uzupełnieniem pielęgnacji skóry przez cały rok, zwłaszcza w miesiącach letnich. Należy jednak pamiętać, że ochrona jaką dają oleje, to jedynie ochrona UVB (przed oparzeniem). Promieniowanie UVA natomiast docierają do głębszych struktur skóry i są przyczyną tzw. fotouszkodzeń, czyli przebarwień, zmarszczek i wiotkości skóry. UVA jest tak samo silne przez cały rok. Aby zapewnić stabilną ochronę zarówno przed promieniami UVA jak i UVB, konieczne jest stosowanie filtrów słonecznych.
Gdy mieszanka będzie miała temperaturę pokojową dodajemy olejek eteryczny i witaminę E.
W zasadzie w tym momencie mamy gotowy krem przeciwsłoneczny. Przekładamy go do pojemnika i cieszymy się wysokiej jakości samoróbką.
Po nałożeniu na skórę widać delikatne grudki tlenku cynku (przez to, że nie jest mikronizowany).
Natomiast po roztarciu, wszystko elegancko się rozprowadza.
Bardzo gorąco zachęcam Was do ochrony przed słońcem i używaniem kremów z filtrami. Szczególnie chrońcie skórę dzieci i błagam, nie słuchajcie bzdur, że zdrowa skóra to opalona skóra. :)
Życzę Wam przede wszystkim zdrowej opalenizny! Idzie lato, kupcie dobry krem z filtrem, a jak nie to:
Buziaki!!!
0 komentarze:
Prześlij komentarz