Uwaga, uwaga, idzie do Was małe rozdanie!
Mam trochę olejów, które nabyłam w szale zakupowym, a boję się, że nie będę w stanie ich zużyć zanim się przeterminują. Pomyślałam więc,  że się nimi z Wami podzielę. Stworzyłam mix olejów i nazwałam „7 wonders”, jak 7 cudów świata, myślę, że nie bez kozery, bo są genialne. :)


W składzie mamy:
  • olej arganowy nierafinowany (ECOCERT)
  • olej konopny
  • olej z krokosza barwierskiego
  • olej z ostropestu plamistego
  • olej z pachnotki (perilla)
  • macerat z marchwi
  • mój ulubiony olej uniwersalny (ci co czytają regularnie, na pewno wiedzą)
  • olejki eteryczne: z róży damasceńskiej, pomarańczowy, copaiba.

Co do proporcji, tym razem ich nie zdradzę. Niech to zostanie moją słodką tajemnicą. :)

Jeżeli zastanawiacie się, jak wykorzystać olejowe serum, oto moje propozycje:
  • dodatek w fazie C do kremów;
  • składnik serum olejowego lub wodno-olejowego;
  • miksując pół na pół z kwasem hialuronowym tuż przed aplikacją;
  • jako olejek do masażu.

 Jakie warunki konkursu:
  • Być publicznym obserwatorem bloga i polubić fanpage na FB. Dodać notkę w komentarzu:„Obserwuję jako …” oraz „Lubię na FB jako …” (Imię i pierwsza litera nazwiska lub pseudonim)

Za powyższe dostajecie ode mnie 1 punkt. Dodatkowe punkty przyznaję za:
  • utworzenie na swoim blogu bannera z informacją o rozdaniu plus wklejenie linka w komentarzu (2 pkt.);
  • udostępnienie informacji o rozdaniu na FB i zaproszenie w komentarzu pod nim min 2 znajomych (2 pkt.). Link do info na FB poniżej, u góry przypięłam info o rozdaniu:
https://www.facebook.com/ecoholist

Konkurs trwa do 9 lutego do godz. 23.59. Wyniki ogłoszę w ciągu 3 dni od jego zakończenia.

Uściski, 
Ekoholistka



Witajcie!
Tydzień temu dostałam paczuszkę - wygraną w świątecznym konkursie u Lili Naturalnej. Nie macie pojęcia jak się cieszyłam po wigilijnej kolacji, gdy odpaliłam bloga i zobaczyłam, że załapałam się do grona wygranych! Lili, jesteś boska, a Sylveco po prostu genialne. 



W bardzo skromnej, jutowej torebce znalazły się takie oto skarby plus zestaw próbek. 


Każdą rzecz przetestowałam już i mam już swoje zdanie (po tytule posta domyślacie się jakie). Na pierwszy rzut poszedł lekki krem rokitnikowy.


Krem mieści się w butlece typu airless, które uwielbiam. Ma konsystencję balsamu, czyli dość lejącą, świetną w aplikacji i bardzo wydajną. Krem nadaje się na dzień, pod warunkiem, że nie błyszczymy się za bardzo. Zapach - "śmierdzi" olejem arganowym!!! Te z was, które miały do czynienia z nierafinowanym olejem arganowym, wiedzą o jakim "smrodku" piszę. :-) Oznacza to, że producent nie kłamie, olej jest i na pewno nie w śladowej ilości! Cieszę się, bo świadczy to o tym, że firma nie oszczędza na składnikach i używa tych o bardzo dobrej jakości. O detalach (a jest ich sporo), można przeczytać w dołączonej do zestawu książeczki o wszystkich productach marki Sylveco.




Na kolejny ogień poszedł bardzo treściwy krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną. Krem, choć kosystencja przypomina bardziej masełko, nadaje się głównie na noc - ja mieszam z serum własnej roboty i rano budzę się z lekko błyszczącą, ale świetnie ukojoną i promienną cerą. Zrobiłam też mały eksperyment i użyłam go u trzyletniej córki jako krem ochronny na dwór. REWELACJA! Córka, która nie cierpi się niczym smarować, jest nim oczarowana. Mówi, że wygląda jak słoneczko! Z resztą, zobaczcie sami:



Poniżej spróbowałam uchwycić różnicę w konsystencji. Po lewej lekki krem rokitnikowy, po prawej "masełko" brzozowo-rokitnikowe z betuliną.


Świetna jest również pomadka ochronna. Mam porównanie z tą od Alterry i już mogę powiedzieć, że Sylveco bardziej mi odpowiada. Fajnie nabłyszcza, odżywia i mam wrażenie, że lekko rozpulchnia (powiększa) usta. Myślę, że może to być zasługą olejku cynamonowego. 


I na koniec arnikowe mleczko oczyszczające. Użyłam go tak jak sugeruje producent, ale miałam wrażenie, że nie domywa, tak jak bym chciała. Znalazłam więc dla niego nowe zastosowanie. Po umyciu twarzy, nie wycierając jej, nanoszę mleczko na twarz wacikiem (jak tonik) i pozostawiam do wyschnięcia. Nie stosuje to po tym kremu. Bardzo dobrze sprawdza mi się taka aplikacja pod minerały. 


Po przetestowaniu powyższych produktów, śmiało mogę obiecać, że na pewno wrócę po więcej. Cenne oleje i ekstrakty, proste składy, bezpieczne konserwanty, jasne i przejrzyste etykiety, bez owijania w bawełnę, prawda, cała prawda i tylko prawda. Cieszę się, że mamy kolejny skarb narodowy!

Lili i Sylveco bardzo dziękuję za wygraną. Firma zyskała na pewno jednego stałego klienta. 

Uściski,
Ekoholistka


Witajcie kochani w nowym roku!
Tuż przed świętami na facebooku zamieściłem wpis o nowym kremiku jaki szykuje dla Was. W sumie tego dnia ukręciłam 2 bardzo ciekawe mikstury. Żadna z nich nie była perfekcyjna, ale i tak warto je wypróbować. Dziś pierwsza z nich.



Faza tłuszczowa 》26%
  • MGS 》 2%
  • alkohol cetearylowy 》3%
  • GMS 》2%
  • masło waniliowe 》7%
  • olej z pestek wiśni 》12%

Faza wodna 》 72%
  • woda 》64%
  • kwas hialuronowy 》4%
  • d-pantenol 》 2%
  • mleczna sodu 》 2%

Faza dodatków 》 2%
  • liposomy (cermidy z ZSK) 》2%

W dwóch osobnych zlewkach podgrzewam fazę olejową i wodną.  Gdy osiągną podobne temperatury, wlewam fazę tłuszczową do fazy wodnej, a następnie mieszam spieniaczem. Po chwili otrzymujemy krem o fajnej zwartej konsystencji. Gdy krem ostygnie, dodajemy liposomy. I tutaj zaczynają się schody. Krem nagle zmienia konsystencję do płynnej. Przyznam że trochę spanikowałam. Żal mi było tak  dobrych składników więc nie poddałam się i mieszam dalej. Po paru minutach krem się zagęścił i finalnie wygląda jak na zdjęciu. 

Kremik jest już w trakcie użycia i na tą chwilę jestem z niego bardzo zadowolona. Ładnie nawilża, nie pozostawia tłustego filmu no i pachnie wprost bajecznie!
NowszeWpisy StarszeWpisy Strona główna